Jak wychodzić z izolacji – dla Rodziców

Wytyczne rządowe, jak wychodzić z izolacji, mogą być wdrażane w różny sposób. Subiektywna i krytyczna oceną jest kluczowa, by zadbać o własne zdrowie psychiczne. Proces wychodzenia z izolacji psychologicznie nie jest spójny. Zmienność informacji, propaganda i różne intencje władzy uniemożliwiają określenie ryzyka zagrożenia. Efektem tego będzie niepokój. Każdy w swoim tempie będzie wychodził z izolacji.Ten proces u każdej rodziny może wyglądać inaczej. Nic dziwnego, jeśli nie wiemy, co jest prawdą. Nikt za nas nie weźmie odpowiedzialności. Dlatego też rekomenduję, by wybrać jeden wariant wiedzy zgodnie z własnymi wartościami i stylem życia. Oceniać i wyciągać wnioski będziemy za kilka lat. Dziś dbanie o siebie i bliskich zgodnie ze swoim sumieniem jest tym, na co mamy wpływ – nawet jeśli sąsiad postępuje inaczej. Dziś dokonujemy eksperymentów na życiu, jak dziecko we mgle. I jest to jak najbardziej naturalne, by sprawdzać, wycofywać się, zmieniać zdanie i próbować na nowo.

Jak wychodzić z izolacji – dla Dzieci

Dziś jest ten dzień, gdy zamiast w domu, miałam po konferencji jechać odwiedzić Indian Hopi w Arizonie. To miała być wspaniała podróż. Koronawirus pokrzyżował mi plany. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Skoro ja nie mogę polecieć do Indian, zaprosimy ich do nas – mocą wyobraźni.
Indianie fascynują mnie od dzieciństwa i póki co, nie miałam okazji spytać ich, czy to wszystko, co słyszałam na ich temat, to prawda.
Podobno Indianie dają sobie czas, żeby kogoś poznać. Obserwują zachowania i obyczaje danej osoby PRZEZ 2 TYGODNIE zanim zaczną rozmowę. Tak było przynajmniej napisane w książce Mały wielki człowiek. Ileż to trzeba mieć cierpliwości!
Indianie wierzą też, że życie to fikcja, że to, co dzieje się w snach, jakby po drugiej stronie, jest prawdziwe.. Co ciekawe Carl Jung, wybitny psychoterapeuta, twierdził podobnie: Kto patrzy na zewnątrz- śni. Kto patrzy do wewnątrz- budzi się.
Indianie podobno są w stanie po śladach konia rozpoznać, kto na nim jechał. A no i Aborygeni podobno potrafią rozmawiać nie wypowiadając słów, czyli poprzez telepatię.
Za to Indianie Navajo w swoich strojach mają trzy kolory: czarny, biały i czerwony. Symbolizują one śmierć, narodziny i życie. Navajo (i nie tylko oni) twierdzą, że cały czas coś się rodzi i umiera. Nie tylko ludzie, zwierzęta, ale także pomysły i idee.
I myślę sobie, że my teraz też przechodzimy taki proces. Coś do czego przywykliśmy, umarło. Stare życie zniknęło przez koronawirusa. Po woli rodzi się nowe życie – szukamy pomysłów i sposobów, jak na nowo, z tą wiedzą, którą mamy, dostosować siebie do tego, co jest możliwe. I może to przypominać narodziny bobaska, który dużo śpi, jest często głodny, a rozmowy z nim są mało zrozumiałe. Każda i każdy z nas będzie po swojemu, w swoim tempie uczył się nowego życia. I może sposób indiański będzie podpowiedzią, by się nie spieszyć, by obserwować i dobrze rozpoznać z kim lub czym mamy do czynienia, zanim zdecydujemy się na pierwszy krok.

O tym, jak radzić sobie z niewiedzą, piszę więcej tutaj.